Napisała Casandra Porter • 7 sierpień, 2013 •

caregiving 1Od kiedy się przenieśliśmy, pomimo wielkiego wyczerpania, nie spałam dobrze ani jednej nocy.

Wszyscy mi doradzają, abym przestała się zamartwiać, że sprawy się rozwiążą, itd. Ja mimo tego jestem zmartwiona. Wydaje się, że wszyscy potrafią znaleźć jakieś wyjście. Musimy radzić sobie z naszymi problemami, nie powinniśmy się zamartwiać. Ja jednak odczuwam strach.

Kiedy mieszkaliśmy sami, nie mogłam spać. Udawało mi się to zaledwie cztery godziny na dobę. Bałam się iść do łóżka, bo co, gdyby okazało się, że Marc mnie pilnie potrzebuje? Martwiłam się, co by się stało, jeśli nie obudziłabym się w momencie, gdy moja pomoc byłaby konieczna? Pomimo wszystko tak funkcjonowałam. Pracowałam i zajmowałam się chorym. Kosztowało mnie to dużo stresu ale szłam do przodu.

Czuję, że dobrnęłam do punktu, z którego nie ma powrotu i to mnie przeraża. Jestem przyzwyczajona do robienia tego, co robię, jeśli nie dla Marca, to dla kogoś innego. Również z tego powodu się przeprowadziliśmy: miałam dookoła mnóstwo ludzi, którzy całkowicie na mnie polegali, ja z kolei nie mogłam liczyć na nikogo. Przenosząc się, zmniejszyłam ich zależność od mnie. Musiałam z tym skończyć.

Pomimo wszystko, nawet jeśli wydaje się być to niesamowite, zdałam sobie sprawę, że pomimo mego wyczerpania i stresu, przywiązałam się do moich podopiecznych.  Potrzebowałam ich uwagi i ciągłego stawiania mi wymogów.

Teraz, nie zrozumcie mnie źle, ale to, że już nie pracuję, nie znaczy, że spędzam czas bezczynnie. Robię wiele rzeczy, tylko że nie czuję się tak naprawdę przydatna.

Co do Marca, jestem bardzo szczęśliwa, kiedy on jest szczęśliwy i wyraża chęci do zrobienia czegoś, cokolwiek by to było.

Z drugiej strony ja sama czuję się naprawdę zniechęcona. Nadal mam ataki strachu i nie mogę spać. Jestem smutna, bo było milion rzeczy, które chciałam zrobić: projekty, które snułam, teksty, które chciałam skończyć pisać, kursy, w których zamierzałam uczestniczyć. Książki, które zostawiłam przeczytane ledwo do połowy i inne, które miałam przeczytać. Nie czuję motywacji do robienia jakiejkolwiek z tych rzeczy.

Zmuszam się, aby spać dłużej niż pięć minut, gdyż po prostu martwię się o Marca, o kwestie finansowe, ubezpieczenie i prace domowe. Niewiele da się z tym zrobić…

Jestem swoim własnym wrogiem. Chciałbym dać sobie klapsa i powiedzieć : „Działaj!”

Dzisiaj Marc po raz pierwszy spotka się ze swoim nowym lekarzem. Nie wiemy, czy otrzymamy od niego, co chcemy. Planujemy pojechać na pogotowie i poprosić o rezonans magnetyczny. Nie wiemy,  czy zostanie nam on przepisany. Niemniej jednak, ufam, że mój  strach, ten który mnie blokuje, zniknie wraz z tą wizytą i w końcu będę mogła odpocząć. Dużo myślę o dzisiejszej wizycie. Miejmy nadzieję, ze pójdzie dobrze!

Casandra Porter • 3 sierpien, 2013 •

Kocham mojego męża.

To zdanie, które powtarzam często, nie ważne czy na głos, czy w myślach. Jest jak instrukcja do szamponu: spłucz i powtórz.

Kocham mojego męża.

Przy tym fakt ten jest dla mnie oczywisty… mój mąż jest nieznośny! To najzabawniejsza, najtroskliwsza i najukochańsza osoba, jaką kiedykolwiek spotkałam, jedynym problemem jest to, że on nie dba o siebie. Uwielbia się przepracowywać. Praca była dla niego wszystkim, zanim zachorował. Jego ulubioną rozrywką było podnoszenie ciężarów, podczas kiedy moją najwyżej zamknąć usta i przemilczeć sprawę. On NIENAWIDZI brać leków. NIENAWIDZI kiedy się go pytam „jak się czujesz”. Emocje?! Co to są emocje?! On uznaje dwa modele: „Skoro tak mówisz,” i “skoro tak mówisz” w wersji zaawansowanej.

Często myślę o mojej matce. Nie mam dzieci, a ona zawsze mi powtarza: „Jak to nie masz? Masz gigantyczne dziecko.” Śmiejemy się z tego, ale w głębi serca jest mi przykro. Właśnie dlatego, że tak rzeczywiście jest.

Ale z drugiej strony można powiedzieć to samo i o mnie. Za każdym razem, kiedy sprzeciwiam się, żeby coś zrobić,  jestem jak dziecko. Na przykład, zamiast  wyjść na spacer, wolałam zostać w domu, by zjeść chociażby pyszne ciasto czekoladowe. Marc się to nie podobało, wiec w końcu wkładałam buty i szłam za nim, ale po drodze tylko narzekałam.

Jak powiedziałam- Marc nic nie robi w trosce o swoje zdrowie, wiec postanowiłam sporządzić listę rzeczy, które musi utrzymać pod kontrolą. Po tylu wizytach lekarskich nauczyłam się, że trzeba mieć go na oku i niczego nie można pominąć. Na przykład nie można lekceważyć tego, że Marc ma problem z zrzuceniem wagi!

napisała Cindy • 1 sierpień 2013 •

caregiving 2Jestem Cindy i mam 57 lat. Od wielu lat opiekuje się moim 85-letnim ojcem. Mój mąż, Jim i ja wciąż jesteśmy nowożeńcami, niedługo mamy zamiar świętować naszą drugą rocznicę.

Jim pracuje na pełny etat. Ja z kolei przez ostatnich 5 i pół roku byłam nieobecna w pracy z powodu choroby, poważnego zapalenia kości, stawów i problemów z plecami. Cierpię również z powodu depresji i fibromialgii, walczę ze zmęczeniem i z przewlekłym bólem. Chciałbym porozmawiać o tych sprawach na blogu, poruszyć różne aspekty doświadczeń opiekuna, w tym też stresu związanego z początkami małżeństwa i powrotu do mieszkania w rodzinnym domu z nowym mężem i mym ojcem. Mój ojciec ma dość pesymistyczny charakter, szczególnie, w odniesieniu do moich problemów z depresją i bólem, co więcej,  podchodzi sceptycznie do mojego nowego małżeństwa. Przeprowadziliśmy się z mężem do mojego ojca, aby otoczyć go opieką. Było to w Memorial Day tego roku (ostatni poniedziałek maja w Ameryce jest hołdem dla wszystkich żołnierzy poległych w wojnach). Myśleliśmy, żeby się do niego przeprowadzić w ciągu paru miesięcy, na spokojnie, ale trwało to dość długo. Wraz z Jimem mieszkaliśmy 45 minut drogi od rodzinnego domu. Mój ojciec był leczony na raka prostaty, zaczęła się u niego rozwijać także wstępna faza demencji oraz problemy z sercem. Skończył prawie ze wszystkim, co robił do tej pory, przestał prowadzić samochód (decyzja o zaprzestaniu prowadzenia była dla niego wielką ulgą!!), przyznał się do tego, że czasami zdarzyło mu się zgubić. Odwiedzałam go w domu przynajmniej raz w tygodniu, robiłam  zakupy i zabierałam go do lekarza. Już wtedy mówiliśmy ojcu o naszych obawach, co do tego, że mieszka sam, rozważaliśmy wspólne zamieszkanie. Zabrałam tatę w odwiedziny do ośrodka pomocy społecznej, ale nie zrobił on na nim dobrego wrażenia. Zdecydowaliśmy więc, że powoli zaczniemy się do niego przenosić. Fakt, że mieszkaliśmy w wielkim domu pełnym mebli i akcesoriów, przedłużało nam czas przeprowadzki. W tym czasie sprzedaliśmy kilka rzeczy, uporządkowaliśmy pokój. Wtedy mój ojciec zachorował i trafił do szpitala. Zrobione zostały nowe analizy i badania, zdiagnozowano rozwijającego się powoli raka jelita grubego, i raka pęcherza moczowego, który rósł szybciej.

Mój ojciec ma 85 lat i jest wdowcem od 12 lat, wtedy moja mama zmarła na raka płuc. Nie  chce poddać się chemioterapii ani radioterapii; mimo że ja byłabym zdecydowanie za tym. Rak pęcherza zazwyczaj da się operować, ale nie w jego przypadku. Umiejscowiony jest po jednej stronie pęcherza moczowego i rozwija się bardzo szybko. Tata powinien być operowany na raka jelita grubego, ale się na to nie zdecydował. Lekarze powiedzieli nam, że rak pęcherza rozprzestrzeni się szybciej niż rak jelita. Musieliśmy się pospieszyć z naszą przeprowadzką. Po zwolnieniu ze szpitala tata nie był w stanie żyć na własną rękę. To była bardzo stresująca zmiana! Przez pierwszy miesiąc trwało ogromne zamieszanie. Wydawało się niemożliwe znalezienie odpowiedniej równowagi, staraliśmy się stworzyć między nami coś na kształt regularnego sposobu życia. To już  prawie trzy miesiące, kiedy mieszkamy z moim tatą. Mój ojciec, Jim i ja mamy wspólną lekarkę, znam ją około 25 lat. Była nam bardzo pomocna! Po przeprowadzce poradziła mi, aby pomóc w opiece nad ojcem, wyjaśniła jak wygląda program opieki domowej świadczonej w mojej okolicy i jakie są możliwości mieszkaniowe. Powiedziała również, że domy opieki nie są miejscem do “końca”, jak wielu sądzi i że niektórzy pacjenci pozostają tylko na określony czas.

Całe szczęście ojciec mógł korzystać z programu opieki domowej. Dobrze wiedzieć, że na wypadek problemu lub pytania, istnieje ktoś, z kim możesz porozmawiać!

Teraz pielęgniarka przychodzi raz w tygodniu, sprawdza stan jego zdrowia, podaje leki i obserwuje, jak wygląda  jego kondycja.

Mój ojciec chodzi i jak do tej pory trzyma się dość dobrze. Wysypia się. Lubi siedzieć w kuchni i oglądać telewizję. Dom ma dwa poziomy, więc aby zyskać trochę prywatności, wraz z Jimem zdecydowaliśmy się przenieść na dół, jedynie kuchnia oddzielona jest drzwiami. Kolejną ważną częścią mojego życia jest moja wnuczka, do której jestem bardzo przywiązana. Opiekowałam się nią każdy weekend do momentu, kiedy urosła. Nawet teraz, kiedy mieszkam z moim ojcem, spędza ze mną każdą sobotę i niedzielę.

Nie mogę się doczekać, aby swoją historię opowiedzieć innym opiekunom. Jest mi to potrzebne, żeby się zrelaksować, podzielić dobrymi pomysłami, przydatnymi wskazówkami dotyczącymi radzenia sobie w trudnych sytuacjach, jak dawać i otrzymywać wsparcie.

Poniżej znajdują się tematy, które chciałabym poruszyć w swoim blogu:

Jak dać sobie radę z pesymistycznym charakterem ojca, jak dobrze wykorzystać wspólnie spędzany czas.

Jak dać sobie radę z moimi chorobami i chorobami ojca.

Jak zwalczyć stres i znaleźć czas dla siebie.

O strachu o nieznaną przyszłość.

O tym, jak dbam o moje osobiste i towarzyskie życie.

O podróżowaniu i wolnym czasie, kiedy nie muszę opiekować się ojcem.

O dniach, kiedy pod jednym dachem przebywają trzy pokolenia.

O tym, jak to było ze sprowadzaniem kota do domu, w ktorym kotów się nie znosi.

Nie mogę się doczekać, jak będę mogła tymi historiami się podzielić z innymi opiekunami

Kocham pisać i czuję, że ten blog będzie mi bardzo przydatny. Nie mogę się doczekać, aby Was poznać. Zapraszam do dodawania komentarzy, sugestii i pytań. Dziękuję.

 

Uwaga: Jeśli chcesz się skontaktować z Cindy, skontaktuj się z jej profilem: @kccindy56.

napisała atisMOM • 30 lipiec 2013 • 

caregiving3

Moja mama niecierpliwie wyczekuje dnia, kiedy dostanie swój miesięczny zasiłek. Sprawia mi ogromną radość kiedy widzę ją tak szczęśliwą.

Mój mąż i ja zawsze chcemy dla niej jak najlepiej i jak tylko mamy trochę pieniędzy, wsuwamy je do jej portfela.

Wydaje się, że moja rodzina nie rozumie, dlaczego nadal dajemy jej pieniądze. „Na co je potrzebuje?” –komentują, „przecież nigdy nigdzie nie wychodzi”.  Prawda jest taka, że czuje się dobrze wiedząc, że ma pieniądze na siebie. Nawet jedna złotówka sprawia, że ​​jest szczęśliwa!

„Dlaczego ciągle kupujecie jej te same rzeczy?”. Odpowiadamy: „Po prostu, aby ujrzeć ją szczęśliwą! Mama lubi mieć “milion” nowych chusteczek, 10 milionów ręczników.” (Przesadzam oczywiście, ale ma ich naprawdę dużo!).

Mój mąż i ja jesteśmy zadowoleni, gdy uśmiechnięta  chwyta w sklepie za wszystko, co jej wpadnie w oko wierząc, że we wszystkim może być jej dobrze.

Wyobraźcie sobie, ze w sierpniu robimy wycieczkę po … swetry! Mówię „Mamo, masz mnóstwo swetrów!” a ona na to: „Nie mogę kupić tego w kwiaty?” – no dobrze.

Nie zrozumcie mnie źle, daleko nam do ludzi bogatych, nieustannie borykamy się z finansami. To nie jest jej wina, że jest chora, prawda!? Pomimo tego, że koszty leczenia są duże, ponieważ żaden z jej leków nie jest refundowany, zależy nam, żeby zawsze miała coś dla siebie!

Czasem wydaje mi się, że złe dni przesłaniają te dobre. Ale to właśnie dla tych pięknych dni warto zrobić wszystko!

Miłego dnia lub dobrego wieczoru, Opiekunie!

Denine • 26 Sierpień 2013 •

caregiving 4(Poniższy tekst jest parafrazą luźnej rozmowy, która odbyła się z moją babcią.)

“Zasada nr 1,” Babcia mówi stanowczo: „Nie poganiaj mnie. Już idę”.

Jedliśmy śniadanie i rozmawialiśmy o mojej podróży do Republiki Dominikana. Ostatnio spędziłam dużo czasu przygotowując moją babcie na pomysł mojego wyjazdu, przypominając jej za każdym razem, że nie będzie mnie tylko przez tydzień. „Kto zadba o mnie gdy tak długo będziesz daleko?”, pytała. Byłam zadowolona słysząc w jej głosie zwykłą ciekawość o mnie, a nie strach, ze zostanie sama.

„Kto będzie w Twojej drużynie?” -zapytała. Zachichotałam. „W mojej drużynie?! Raczej w Twojej! Nie mówimy o tym, kto będzie dbać o Ciebie?” Odparła: „Nie, w Twojej, bo to ty  ustawiasz wszystkich na pozycji”.

Przeglądamy jej tygodniowy program wiszący na ścianie. ”Kto przyjdzie dzisiaj?”

-zapytałam.

„Ummm. Eric. Kto to znowu jest?”

„Derrick “, poprawiłam.

„Och, tak! Derrick. Znam go. To mój bratanek,” powiedziała dumnie.

„Blisko! Kim ja jestem dla Ciebie? ”

„Jesteś moją siostrzenicą … nie, poczekaj, jesteś moją wnuczką. Więc Derrick jest moim wnukiem”.

„Dobrze!” potwierdziłam.

„Więc Derrick dzisiaj przyjdzie i będzie się o Ciebie troszczył przez dwa dni. Zadzwonił do mnie, powiedział, że cieszy się, że spędzi z Tobą trochę czasu . ”

Nie była przekonana: „Tak, ale on nie wie, jak się zabrać za mycie,” powiedziała, mając na myśli prysznic, który zawsze bierze w mojej obecności i przy mojej pomocy. „Tak, ale nie będziesz musiała brać prysznica, kiedy on tu będzie. Będzie z tobą półtora dnia …” ponownie sprawdziliśmy plan. „Piątek” przerwała, „Czyli przyjdzie Twoja matka.” „Tak, masz rację! Będzie tu cały tydzień. A zanim się zorientujesz, już tutaj wrócę! ”

Westchnęła głęboko. „Mam nadzieję, że Twoja matka nie będzie mnie pośpieszać. Zawsze mi mówi, żebym robiła to, czego ona chce, wtedy zamykam się i nic nie robię”. „Babciu”, powiedziałam stanowczo, „Pamiętaj, że cały czas spędzam z tobą, zdążyłam się nauczyć jak szybko się poruszasz. Mama się tego dopiero uczy. Musisz wobec niej być cierpliwa, tak jak oczekujesz jej cierpliwości wobec siebie “​​.” Ja nie mam cierpliwości. Choroba pochłania mi wszystko.” Spojrzałam na nią surowo. „Tylko dlatego, że jesteś chora, nie znaczy, że nie możesz być miła.” Uspokoiła się. „Trzeba traktować ludzi dobrze,” – odparłam. Na to ona: „Wiem, że masz rację. Dlatego nic nie mówię. Wiem, jak zamknąć usta, kiedy się mylę.” Roześmiałam się bardzo.

Westchnęła. „Mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze i że wszyscy będą wiedzieli, jak o mnie dbać.” Tutaj wpadł mi do głowy pomysł z „Regulaminem babci.” Wyciągnęłam smartphone, otworzyłam notes i zapytałam: „No dobrze, jakie są zasady, jakie masz dla mojego zespołu?”.

„Zasada nr 1:” powiedziała stanowczo: „Nie poganiaj mnie. Zrobię to sama w swoim tempie”.

Nie stworzyliśmy żadnych innych reguł. I podejrzewam, że to jest wszystko, czego w rzeczywistości babcia potrzebuje. Wydrukowałam i powiesiłam informację na ścianie w jej sypialni. Rozmawialiśmy o innych rzeczach- co myśli o swojej nowej pomocy domowej. „Jest w porządku…ale to tak na prawdę wszystko co mogę o niej powiedzieć.”

Zapytała mnie, czy czuję się zmęczona, opiekując się nią. „Tak,” powiedziałam. Jej twarz była zatroskana. „Czy nigdy nie byłaś zmęczona troszcząc się o nas, gdy byliśmy mali?” Skinęła głową. „Czasem jestem zmęczona, a nieraz Ty jesteś zmęczona, kiedy Ci mówię, co masz robić, ale to wszystko jest w porządku, bo kochamy się i żadna z nas nie chce odejść.” „Doceniam to,”- powiedziała, ”Ale myślę, że musisz mieć trochę wsparcia,  nie brać na siebie zbyt wiele”. Zgodziłam się.  Tuż przed tym jak położyła się do łóżka, spojrzała na mnie i powiedziała: „Chciałbym dać ci trochę pieniędzy na podróż.” Potem pomyślała chwilę: „Czy ja mam jakieś pieniądze?”. „Tak, babciu, masz dużo pieniędzy”, odparłam przesadzając trochę. „Zrób mi przysługę- zachowaj je dla mnie kiedy wrócę- to będę mogła sobie kupić jakieś ubrania na zimę.” Chciałam ją w ten sposób uspokoić, że będę niedługo z powrotem i że mamy przed sobą zimę i wiele więcej zim, które możemy spędzić razem. „Dobra, tak zrobimy. Porozmawiam z Twoim wujkiem, niech wyjmie trochę pieniędzy z banku. „Wiedząc, że kiedy się obudzi, nie będzie już pamiętać tej rozmowy, powiedziałem: „Dziękuję babciu.”

Za pozwoleniem

CareGiving.com. We care for you. Odwiedź stronę...